Sport / Taniec
Nazywam się Dominik Więcek. Otrzymałem stypendium twórcze MKiDN na II połowę 2020 roku. Zajmowałem się researchem skupiającym się na analizie relacji pomiędzy sportem, a tańcem, oraz poszukiwaniem elementów sztuki i estetyki w widowiskach sportowych. Prowadziłem badania i analizy treningu oraz praktyki cielesnej sportowców z różnych dziedzin, tak by następnie zestawić tę wiedzę z moim prywatnym doświadczeniem tanecznym, oraz pedagogicznym.
Na wstępnie chciałbym bardzo podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w realizacje projektu. Każdy, z kim dzieliłem się tym, nad czym pracuję podrzucał mi kolejny trop. W pewnym momencie wręcz stwierdziłem, że praca nad tym czym się zajmuję mogłaby trwać w nieskończoność, albo stać się kiedyś w przyszłości moim badaniem doktoranckim. Realizacja stypendium w trakcie pandemii w dużej mierze polegała na nieustannym kuble zimnej wody, zwanym realnością, w stosunku do moim planów. Gdy miałem pracować z Agnieszką Kobus-Zawojska – polską wioślarką, brązową medalistka igrzysk olimpijskich, mistrzyni świata i Europy, ogłoszono zaostrzenie rygorów związanych z Covid-19, w związku z tym nasze spotkanie nie odbyło się. Podobie było, gdy miałem pracować z Mają Kuczyńską - wicemistrzynią świata w Indoor Skydivingu z 2017 roku. Nie legalnym byłoby moje uczestnictwo w treningu pierwszoligowej drużyny siatkarek, co pierwotnie planowałem.
Ważnym dla mnie w realizacji stypendium było jak najbardziej praktyczne podejście. Zdobywałem wiedzę z zagadnienia psychologii sportu, spotykałem się ze sportowcami i trenerami, zarówno tymi w trakcie kariery, jak i długo po ich zakończeniu. Okazało się również, że wielu moich znajomych tancerzy rozpoczynało swoją prace z ciałem od uprawnia różnych dziedzin sportowych, dzielili się ze mną swoimi refleksjami. Miałem przyjemność obserwować trening koszykarski seniorów, gdzie wśród uczestników byli reprezentacji kadry polskiej, przechodziłem indywidualny trening jazdy figurowej, a indywidualny trening z biomechaniki biegu na dystansach powyżej ośmiuset metrów przepłaciłem kontuzją. Nowo zdobyta wiedza zaowocowała programem warsztatowym, który realizowałem podczas zajęć, które prowadziłem m.in. w Gdańsku, Krakowie, Lubinie i Łodzi.
Sytuacja wielu sportowców w Polsce na wielu poziomach przypomina tą, w której znajdują się tancerze freelancerzy. Wiele spotkań które odbyłem i historii, które usłyszałem dawało mi ogromne możliwości identyfikacji. Zarówno te mówiące o problemach ze zdrowiem, kontuzjami, emocjonalnym zaangażowaniem i stosunkiem do swojej pasji, jak i te mówiące o problemach z brakiem dofinansowań, zabezpieczeń społecznych, czy nierozumieniem ze strony rządu.
Zainteresowanie sportem towarzyszyło mi od dawna. Intrygują mnie sytuacje, w których rozgrywki sportowe przenosiły swoje znaczenie na pole polityczne, historyczne i społeczne. Sam jako młodzieniec trenowałem wyczynowo pływanie w monopłetwie (bez żadnych osiągnięć). Pamiętam jak wiele lat temu oglądałem w telewizji program o Anicie Włodarczyk, która mimo bycia rekordzistką świata w rzucie młotem, w Polsce nie miała nawet gdzie ćwiczyć. Pamiętam jak będąc nastolatkiem Polacy celebrowali sukcesy Agaty Wróbel - polskiej sztangistki, srebrnej i brązowej medalistki olimpijskiej, mistrzyni świata, trzykrotnej mistrzyni Europy, która rok temu na portalu zrzutka.pl musiała prosić o pomoc finansową. Podobne historie słyszałem od moich rozmówców. Byłem przerażony, gdy słyszałem, że polscy łyżwiarze muszą odbywać treningi w obecności wielu innych ludzi, bo nie ma dla nich odpowiedniego zaplecza technicznego, ani wsparcia finansowego. Współdzielą tafle lodu z jeżdżącymi dziećmi, które się uczą, amatorami-pasjonatami i innymi zawodnikami. Bardzo często zdarza się swój program po raz pierwszy w pełni jeżdżą na zawodach. Z drugiej strony fascynuje mnie, jak najnowsze badania nad właściwościami powięzi ciała, wpływają na badania nad polepszaniem wyników sportowych. Sytuacje gdy trenerzy są jednocześnie naukowcami, korzystającymi z najnowszych technologi.
Strona ma formę mapy mentalnej. Nie okrywa niczego nowego, stanowię raczej kolaż moich prywatnych zapisków. Dzielę się tam niektórymi odbytymi spotkaniami, wywiadami, warsztatami, refleksjami na temat tego jak moje ciało odnajdywało się w różnych technikach. Mimo iż jeszcze nie wiem w jakim kierunku zmierzają moje badania, wiem, że jest to zaczątek bardzo długiego procesu, do którego chce zaprosić innych.
Zrealizowana w ramach Stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
ŁYŻWIARTWO
FIGUROWE
Część pracy nad realizacją stypendium postanowiłem poświęcić na analizie łyżwiarstwa figurowego. Swoją przygodę rozpocząłem od obserwowania i analizy treningu łyżwiarzy na różnym poziomie zaawansowania na lodowisku na Warszawskim Torwarze. Uznając doświadczenie obserwatora za nie wystarczające postanowiłem, że muszę również sam ubrać łyżwy na nogi.
Odbywałem treningi indywidualne, moją trenerką została Nikol Wojtyńska, zdobywczyni I miejsca na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w 2015 roku, zawodniczka w Kadrze Narodowej Polski Juniorów. Podczas naszych spotkań sprawdzałem możliwości adaptycjne mojego wyćwiczonego ciała do tej dziedziny, oraz to jak moje umiejętności wynikające z przygotowania tanecznego odnajdą się w nowych realiach.
Najbardziej zmagałem się z utrzymaniem pozycji równoległej nóg i stóp. Przyzwyczajone przez taniec nogi do rotacji zewnętrznej, przy barku podłoża, który pomaga w utrzymaniu pozycji paralelnej, na śliskim lodzie otwierały się na zewnątrz, przez co utrzymanie balansu i prostego kierunku jazdy na jednej nodze było dla mnie ogromny wyzwaniem. Trenerka zwróciła również ogromną uwagę na to, jak pracowałem rękoma - bardzo często w sposób chaotyczny i niepoprawny, a przy tym zaskakująco skuteczny, pomagały mi w utrzymaniu równowagi, bądź w wykonywaniu ćwiczeń. Jako tancerz miałem w sobie ogromną chęć próbowania, zawzięcie i absolutny brak strachu w sprawdzaniu siebie w sytuacji jazdy na łyżwach. Nikol pozwoliła mi również na eksperymentowanie, sprawdzanie, które elementy mojego wyćwiczonego ciała mogą mieć zastosowanie w jeździe figurowej, nawet przy ogromnym braku wiedzy technicznej. W ten sposób sprawdziliśmy jak mogę wykorzystać swoje rozciągnięcie, uzyskując różne pozy, bądź jak doświadczenie wynikające z lekcji tańca klasycznego może wpłynąć na estetyzację pracy rąk w trakcie jazdy.
Nikola
Wojtyńska
Spotkania na lodowisku zaowocowały również wywiadem przeprowadzonym z Nikol, w trakcie którego pytałem o jej doświadczenie, treningu, relacje z trenerem oraz sposoby pracy nad choreografią.
Poniżej prezentuję jego fragmenty.
„Fourth” („Czwarty”)
Seria fotograficzna „Fourth” („Czwarty”) to cykl fotografii Tracey Moffatt, który uchwyca moment, gdy sportowiec właśnie skończył finał, patrzy na wynik i dowiaduje się, że zajął czwarte miejsce.
"Moja seria zdjęć „Fourth” nie jest wspaniałym dokumentem igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku. Myślę, że ogólnie próbuję powiedzieć coś wspaniałego o konkurencji. Że pięknie jest spróbować. To, że dotarcie do finału na igrzyskach olimpijskich jest wielkim osiągnięciem. Nawet zaproszenie do udziału w igrzyskach olimpijskich to wielkie osiągnięcie. Nawet bycie wysportowanym w ogóle to wielkie osiągnięcie. Wstać i iść ulicą to wielkie osiągnięcie. Budzić się i stawić czoła kolejnemu ohydnemu dniu to wielkie osiągnięcie. Nawet myślenie o tym, co będziesz robić w ciągu następnej godziny, to wielkie osiągnięcie. Mógłbym kontynuować i kontynuować. Jak powiedziałem, mam na to wszystko inne podejście ”
LOSERS
Praca nad realizacją stypendium przypadła na czas, w którym pracowałem nad spektaklem „Sticky Fingers CLub”, a którego premiera odbyła się 03.09.2020 w ramach Gdańskiego Festiwalu Tańca. (Koncepcja, choreografia, wykonanie: Daniela Komędera-Miśkiewicz, Dominika Wiak, Dominik Więcek, Monika Witkowska). Spektakl przygląda się tematowi sukcesu i porażki, więcej uwagi poświęcając temu drugiemu. Jednym z działań realizowanych przeze mnie w ramach stypendium była analiza życiorysów sportowców, zapoznawanie się z ich historiami, przyjrzenie się osobom, które nie znajdują się kanonie sportowców. Spektakl „chce być przestrzenią tych zajmujących czwarte i dalsze miejsca, którzy stoją poza podium” - to słowa które wypowiedziałem w wywiadzie z Hanną Raszewską-Kursą.
Na sukces sportowy składa się wiele czynników: godziny treningów, sprawność fizyczna, wysokiej jakości sprzęt, nieco szczęścia. Aby zawodnik mógł w pełni zaprezentować swe sportowe możliwości, potrzebuje także rozwijać cechy o charakterze psychologicznym, takie jak pewność siebie, pozytywne przekonania, umiejętność radzenia sobie z czynnikami zakłócającymi, poczucie własnej skuteczności. W zrozumieniu emocjonalności towarzyszącej zawodnikom sięgnąłem po książkę „Psychologia sportu. Studia przypadków”. To pozycja przedstawiająca praktyczne aspekty pracy psychologa sportu, wykorzystując analizę konkretnych przypadków. Czytałem autentyczne historie wspierania sportowców przez psychologów wraz z analizą skuteczności interwencji i opisem jej przebiegu. M.in. o wzmacnianiu poczucia własnej skuteczności w zawodowym tenisie ziemnym, konsultacjach psychologicznych z zawodowym pięściarze z tytułem mistrza świata, procesie formułowania celów drużynowych w profesjonalnej piłce nożnej, czy roli i pracy psychologa sporty na igrzyskach olimpijskich.
„Rzadko dzieje się coś bez powodu, albo znajdziesz racjonalne wytłumaczenie, albo musisz sobie z tym jakoś poradzić. To jest próba która pokaże kim jesteś”
To słowa Jean van de Velde, francuskiego golfisty, który przez własną brawurę mimo pewnej wygranej przegrał w najważniejszej rozgrywce. Cytat pochodzi z analizowanej przeze mnie serii Losers (Przegrani) w reżyserii Mickey’a Duzyj’a z udziałem sportowców, m.in. Michaela Bentta, Jacka Ryana i Maura Prosperiego, którzy doświadczyli porażek i przekształcił te straty w pozytywne doświadczenia. Wśród historii jest opowieść o bokserze, który po niezbyt udanej karierze sportowej wyreżyserował sztukę na Broadwayu, czy historia koszykarza. Jedna z historii opowiada o Sury Bonaly francuskiej łyżwiarce, wielokotnej uczestniczce igrzyskach olimpijskich. Dokument poświęcony jej pracy sportowej opowiada o ogromnej presji z jaką się mierzyła, frustracji wynikającej z uprzedzeń wobec czarnoskórych łyżwiarek w tamtym czasie. W 1998 roku zapisała się w historii jako jedyna łyżwiarka figurowa, która na igrzyskach olimpijskich wykonała salto w tył (tzw. backflipa), lądując na jednej łyżwie. Jest to element łyżwiarski zakazany przez Międzynarodową Unię Łyżwiarską (ISU) od 1976 roku. Soraya opowiada o decyzji związanej z wykonaniem dyskwalifikującego jej elementu. O wolności jaką zyskała, gdy przestała walczyć o uznanie sędziów. Aktualnie była zawodniczka spełnia się w roli trenera oraz jest założycielką fundacji wspierającej rozwój młodych sportowców na początku ich kariery.
Gest Kozakiewicza, Moskwa, 30 lipca 1980
scroll
Polski lekkoatleta, Władysław Kozakiewicz na Letnich Igrzyskach w Moskwie pokonał zawodnika gospodarzy - Konstantina Wołkowa, pobijając rekord świata i zdobywając tym samym tytuł mistrza olimpijskiego w skoku o tyczce. Wygwizdany przez sowieckich kibiców, pozdrowił ich słynnym już, niecenzuralnym gestem, który od tamtej pory jest znany jako gest Kozakiewicza.
ILONA
GUMOWSKA
Fragment rozmowy z Iloną Gumowską - tancerką, performerką, chaorografką, która swoją przygodę z ruchem zaczęła od treningów gimnastyki artystycznej.
Od pierwszej klasy szkoły podstawowej byłam w klasie sportowej. Zamiast lekcji wychowania fizycznego przez pierwsze trzy lata nauki miałam zajęcia z gimnastyki artystycznej. Poźniej doszły codzienne, często nawet pięciogodzinne treningi po szkole. Jako zawodniczka byłam wychowywana w dużym reżimie, nie miało znaczenia to, czy coś mnie boli, czy jakaś część pracy jest dla mnie nie wygodna, za ciężka. Próby sprzeciwu uznawane były za fanaberie, bądź lenistwo. Musiałam być wyszkolona we wszystkich gimnastycznych ”przyborach”: wstążce, skakance, piłce, obręczy i w moich ulubionych maczugach, przez które nie raz miałam podbite oko. Z każdym z tych przyrządów musiałam mieć przygotowany układ do muzyki, który bazował na elementach sportowych, które wpisują się w pewnego rodzaju klucz - listę akrobacji, które trzeba wykonać.
Kathrine Switzer
scroll
amerykańska biegaczka długodystansowa i działaczka na rzecz równouprawnienia kobiet w sporcie.
W 1967 roku jako pierwsza kobieta oficjalnie zarejestrowała się, wzięła udział i ukończyła maraton bostoński. Ponieważ w trakcie rejestracji podała jedynie inicjały oraz nazwisko - K. V. Switzer, organizatorzy zezwolili na jej udział myśląc, że jest mężczyzną. Na trasie maratonu doszło do niesławnego incydentu, gdy Jock Semple, jeden z organizatorów biegu, podbiegł do niej i zaczął ją szarpać, próbując zerwać z jej koszulki numer startowy. Semple uznał Switzer za intruza (osobę nieuprawnioną do biegu, która wmieszała się grupę biegaczy), ponieważ według niego kobiety nie mogły w nim uczestniczyć[1][2]. Zepchnięciu Switzer z trasy biegu zapobiegli jej trener, partner (późniejszy pierwszy mąż Switzer) i inni biegacze. Zdjęcia z tego incydentu odbiły się szerokim echem w mediach.
Trening
Koszykówki
W trakcie pracy nad stypendium miałem ogromną przyjemność spotkać i podglądać w pracy panią Katarzyną Dulnik (pseudonim Gruszka), polską koszykarkę, występująca na pozycjach rzucającej lub niskiej skrzydłowej. W 1999 Katarzyna Dulnik wraz z drużyną Fote Porte Gdynia zdobyła złoty medal Mistrzostw Polski. W tym samym roku dostała powołanie do kadry przygotowującej się do Mistrzostw Europy, które zostały rozegrane w Polsce. Drużyna odniosła wówczas największy sukces w historii polskiej koszykówki – zdobyła złoty medal. Od 2015 roku prowadzi Fundację Kasi Dulnik, której celem jest promowanie aktywności sportowej, szczególnie wśród dzieci i kobiet. Była zawodniczka w tym roku otrzymała nominację na Ambasadora Europejskiego Tygodnia Sportu 2020.
Zakończenie zawodowej kariery Pani Katarzyny nie przerwało jej treningów i aktywności sportowej. Nadal regularnie spotyka się na boisku wraz z innymi pasjonatami, o różnym stopniu zaawansowania (wśród uczestników są reprezentanci i reprezentantki byłej kadry polski), których wiek w przeważającej mierze przekraczał czterdzieści lat. Miałem ogromną przyjemność obserwować takie spotkanie.
Agata Maszkowska
/ Polska (2009)
scroll
Performance rozpoczyna się o projekcji prezentującej fragmenty
filmów dokumentalnych, które przedstawiają nieudane, bądź zakończone poważna kontuzją wystąpienia sportowców. POLSKA to postmodernistyczny spektakl bez spójnej struktury. Artystka ubrana w strój sportowy w barwach narodowych Polski wykonuje sekwencje taneczne przeplatane animacją, komedią stand-up oraz filmami przedstawiającymi mniej i bardziej poważne wypadki sportowe. Utwór jest nieco humorystyczną próbą sprowokowania fizycznej reakcji publiczności na wydarzenia na scenie. Niektórzy poczują się zawstydzeni, inni będą walczyć z własnymi projekcjami i wyobrażeniami. Spektakl kończy się animacją przestawiająca artystkę śpiewająca na tle zbudowanego na Mistrzostwa EURO 2012 warszawskiego stadionu.
KONTROL
We wrześniu 2020 w przestrzeniach Kampnagel w Hamburgu miałem przyjemność zobaczyć spektakl choreografki i performerki Patricii Carolin Mai, która stworzyła trylogię o ciałach w stanach ekstremalnych. W swoim solo KONTROL podejmuje samodzielny eksperyment z własnym ciałem. Przez dwanaście miesięcy performerka, która niegdyś była wyczynową pływaczką, trenowała pod okiem naukowca sportowego Patricka Rumpa, aby zbadać, jak bardzo organizm może zostać przekształcony poprzez ekstremalne budowanie mięśni. W swoim procesie pracy szukała znaczeń, jakie nakładamy na cechy fizyczne naszego ciała, wykorzystując metody medycyny sportowej ze sportów wyczynowych, w celu zgłębienia granic swoich możliwości. W spektaklu negocjuje normalnie uwarunkowane obrazy ciała w społeczeństwie performatywnym i to jak możemy je zmienić. Pyta, czy przekształcające się ciało staje się innym ciałem.
Kierownictwo artystyczne, koncepcja, choreografia i taniec: Patricia Carolin Mai
Naukowiec sportowy: Patrick Rump, GJUUM
Pomoc w choreografii: Lotta Janina Timm
Dramaturgia: Anne Kersting Scena i zdjęcia: Hanna Naske
Koncepcja i kompozycja muzyczna: Fanis Gioles
Kostüme: Felina Levits
Projekt świetlny: Ricarda Schnoor
Technika oświetlenia Jana Köster
Wsparcie artystyczne i pomoc sceniczna: Julika Schlegel
Realizacja i estetyka produkcji: Kirsten Bremehr
Performerka zdecydowała się na nieodwracalny proces zmiany swojego ciała. Jej radykalna decyzja fascynuje mnie na poziomie wykonawczym, z perspektywy bycia choreografem. Swoje nowe ciało określiła jako kanciaste, a siła, mięśnie i wytrzymałość to atrybuty, które nie były powiązane z nią wcześniej. Artystka procesem pracy popchnęła swoje ciało do ekstremum. Nigdy wcześniej nie trenowała tak ciężko, ani jako pływaczka wyczynowa, ani jako tancerka. Podniosła próg bólu tak bardzo, że za każdym razem zadawała sobie pytanie: czy mogę to powtórzyć i pójść dalej, z wnioskim że ciało może znieść o wiele więcej, niż mogłem sobie wyobrazić. Na potrzeby spektaklu Patricia drastycznie skróciła też włosy, by doświadczyć tego, co wyzwala w niej ten zewnętrzny atrybut. Praca nad spektaklem wynika z prywatnych doświadczeń artystki, kiedy była wyczynowym pływakiem. Zawsze mówiono jej, że ma wyjątkowo męskie plecy, co dezorientowało to, jak postrzegała siebie jako kobietę. Analiza wpływu tego, jak było postrzegane jej ciało w performansie owocowało z pracą nad poczuciem zagubienia: z jakimi normami, obrazami, kategoriami mamy do czynienia? Analizie został poddany nie tylko wygląd ciała, również ubrania, które można czytać na różny sposób. Aby to zrobić, spektakl przygląda się, kiedy ciała mężczyzn i kobiet nosiły te same ubrania, od rajstop po surduty. W tej epoce się spotkało to, co teraz jest kategorycznie rozdzielone.
Uczestniczyłem w warsztatach tanecznych prowadzonych przez Patricie Carolin Mai. Przebieg zajęć oparty był o praktykę własną, powstała pod wpływem raczej pracy nad spektaklem KONTROL. Artystka próbowała odpowiedzieć sobie na pytanie o to, jak trening tancerza może być połączony z treningiem kondycyjnym. Zajęcia były połączeniem treningu sportowej wytrzymałości z miękkością tańca, co stanowi trzon pracy nad rozwojem psychofizycznym performerów.
Miałem również przyjemność rozmowy z Performerką:
Jak zmienia się Twoje ciało, po zaprzestaniu pracy nad spektaklem?
Przez rok pod okiem trenera Patrick’a Rump’a trenowałam sześć godzin dziennie. Aktualnie mój trening trwa około dwie, dodatkowo biegam.
WARSZTATY TANECZNE
W trakcie pracy nad stypendium prowadziłem warsztaty w różnych miastach w Polsce: Gdańsku, Krakowie, Łodzi i w Lublinie. Prowadziłem również ogólnodostępne warsztaty Dotknij Ruchu, które odbywały się w przestrzeni online. Pracowałem z osobami, w różnym wieku, zarówno z dziećmi poniżej dziesiątego roku życia, jak i z osobami starszymi. W zajęciach uczestniczyli amatorzy, sportowcy, oraz tancerze o różnym stopniu zaawansowania.
Warsztaty skupiały się na zwiększaniu świadomości ciała, zwłaszcza układu kostnego oraz mięśniowego. Nie wymagały wcześniejszego doświadczenia, bądź treningu przygotowawczego. Wykonywane ćwiczenia skupiały się na poznawaniu własnych możliwości fizycznych, zakresów ruchu oraz motorycznych właściwości ciała. Miały na celu uświadomienie mechanizmów którymi posługujemy się na co dzień, zależności pomiędzy ciałem a umysłem, których na ogół nie jesteśmy w pełni świadomi. Zajęcia nie skupiały się na odtańczeniu sekwencji ruchowych, ale na wykonywaniu ćwiczeń zwiększających własne poczucie fizyczności oraz na likwidacji napięć zakłócających przepływ ekspresji w ciele.
Warsztaty wykorzystują elementy tańca współczesnego, gagi, techniki body-mind centering oraz sztuk walki. Duży nacisk w trakcie zajęć kładłem na łączenie oddechu z ruchem. Część ćwiczeń, które proponowałem uczestnikom, wynikała z moich nowych doświadczeń związanych z pracą i obserwowaniem sportowców. Ze swojego treningu biegania do lekcji włączyłem elementy koordynacyjne i narzędzia z techniki Aleksandra, a z treningu łyżwiarstwa figurowego poczucie estetyki, pracę z zewnętrza i wewnętrzną krawędzią stopy oraz zaangażowanie mięśni wewnętrznych do tańca.
Jednym z flagowych ćwiczeń, wykonywanym najpierw w parach, a później w większych grupach było wyznaczanie punktów w przestrzeni, które trzeba było z kontrolą i precyzją dotknąć: najpierw za pomocą dużego palca u stopy, później za pomocą łokcia, a na końcu ponownie palcem stopy, tym razem jednak w pozycji do góry nogami (stanie w tzw.: świecy). Ćwiczenie pokazywało uczestnikom, że ich ciało może znacznie więcej niż im się wydaje, że nasza fizyczność posiada swoją własną inteligencje, która sama potrafi znaleźć rozwiązania, przestrzenie i strategie wewnątrz naszego organizmu, dzięki którym osiągamy zakresy ruchu oraz siłę, o którą sami siebie nie podejrzewamy. To zadanie było wyzwaniem dla koordynacji oraz ośrodka nerwowego. Uczestnicy poddawani byli próbie, którą następnie oswajali, nazywali i adaptowali do własnego ciała, korzystając ze swoich naturalnych pokładów kreatywności. Następnie na bazie kombinacji składającej się nie tyle z sekwencji następujących po sobie ruchów, a punktów w przestrzeni, przez które określone części ciała muszą przejść uczestniczy warsztatów dokonywali indywidualnej interpretacji choreografii i przetwarzają ją.
Przesuwaj zdęcia, by zobaczyć efekt
przed/po
Zobacz nagranie !
1968
Dick Fosburry
Dwudziestoletni Dick Fosburry - inżynier lądowy w niedopasowanych butach rewolucjonizuje skok w wzwyż nową techniką, która od teraz od jego imienia nazwa się Fosburry Flop. Dick ustanowił bez żadnego trenignu, jedynie wykorzystując swoją wiedzę naukową ustanowił nowy olimpijski rekord i nigdy więcej nie powrócił na stadion.
scroll
Bieganie
długodystansowe
Jedną z dziedzin sportu, jaką chciałem się zająć w trakcie pracy nad stypendium było bieganie. Po pierwsze ze względu na to, że jest to czynność bardzo naturalna, bliska codziennej realności, po drugie dlatego, że to wyjątkowo popularna metoda pracy nad ciałem, jego wzmacnianiem, czy odchudzanem, a po trzecie, chciałem sprawdzić jak może wyglądać praca nad techniką biegu. W związku z tym skontaktowałem się z Piotrem (pseudonim Yacool), który swoje życie poświęcił analizie motoryki biegu.
Indywidualny trening, który z nim odbyłem, trwał dwa dni i składał się z trzech części każdego dnia. Zaczynałem od pracy nad rozgrzaniem i pobudzeniem mięśni pośladkowych w izolacji, poprzez ćwiczenia pochodzące z pilatesu, często urozmaicone o pracę z taśmami ściągającymi. Następnie odbywał się trening plenerowy, w trasie którego analizowałem i pracowałem nad techniką swojego biegu. Na sam koniec wykonywałem ćwiczenia koordynacyjne, oparte na mechanice ruchu, które poprawiają funkcjonalność ciała oraz usuwają zaburzenia psychoruchowe. Ten ostani segment bardzo przypominał mi zajęcia z techniki Aleksanda, która jest metodą przywracania wewnętrznej swobody ciała i umysłu, oraz umożliwia powrót do stanu lekkości fizycznej i swobody psychiczno – emocjonalnej. Ze względu na doświadczenie taneczne nie stanowiło to dla mnie trudności.
Część druga treningu polegała na pracy w plenerze, gdzie podczas biegu towarzyszył mi jeżdżący za mnie na rowerze Piotr, proponując mi zadania i nieustannie je oceniając, dzięki którym miałem poprawić jakość biegu. Mój dotychczasowy sposób biegu wykorzystywał naturalną zdolność organizmu do skrętu, a ruch ramion i łokci nadawał pęd, kierunek oraz stabilizował bieg. Ruch wydawał mi się bardziej posuwisty, płaski, miednica utrzymywała się na jednym poziomie. Schemat ruchowy zaproponowanym przez Yacoola opiera się na oscylacji góra-dół, przemieszczenie się w przestrzeni następuje w fazie lotu, a nie poprzez szybsze i częstsze odpychanie się stopami. Nowością było dla mnie, by nie stawiać nóg od pięty, ale by myśleć o pracy stopą z perspektywy lądowania na nasadzie dużego palca. Zastosowanie wewnętrznej rotacji kolan i jednocześnie zewnętrznej rotacji stóp aktywizowało zewnętrze powięzi nóg, nie wymagało pracy górą ciała w postaci skrętu, czy aktywizacji mięśni brzucha. Góra ciała miała być jedynie ciężarem. W trakcie biegu korzystałem z obrazów mentalnych gdzie od pasa w górę jestem ciężkim workiem ziemniaków, bądź odważnikiem, który jedynie dociąża nogi i poprawia sprężystość biegu. Łokcie wykonywały ruch w tył, a nie w przód, podbijając w ten sposób ciało do skoku. Było to dla mnie zupełnie nowe odczucie. Czułem, że górna połowa mojego ciała odizolowana jest od reszty mojego ciała. Ruch wydawał mi się bardziej skakany, znacznie większa była amplituda zmian wysokości miednicy, co spowalniało mój ruch. Praca nad nowych mechanizmem była ogromnym wyzwaniem dla mojego ciała i głowy. Układ nerwowy bardzo chronił się przed nowym sposobem myślenia. Przy biegu w tempie, gdzie pokonanie jednego kilometra zajmowało mi trzy minuty (3.0 min/km) mój organizm bronił się przed przeciążeniem wynikającym z nowym schematem ruchowym, powracając do swoich nawyków (bieg od pięty, lordozowanie kręgosłupa).
Poprawne sprężynowanie podczas biegu wymaga specyficznych umiejętności koordynacyjnych oraz mobilności w stawach, zwłaszcza w stawach biodrowych. Bez tego trudno uzyskać dużą sztywność nogi podporowej i zarazem dynamiczną stabilizację fazy podparcia. Wiele odczuć jakie pojawiają się podczas biegu są prawie niewidoczne lub niewidoczne dla zewnętrznego obserwatora, lecz dla samego biegacza są bardzo wyraźne. Poczucie sztywności, poczucie rozluźnienia i relaksu, wreszcie poczucie sprężynowania tkankowego rozgrywają się wewnątrz naszego ciała bez wyraźnych manifestacji na zewnątrz. Dobrze skoordynowany, sprężysty bieg odbierany jest jako bardzo lekki, wyciszony i bez zbędnych przyruchów.